czwartek, 11 sierpnia 2011

Mroczne serce. Przeznaczeni- Lee Monroe



Autor: Lee Monroe
Wydawnictwo: Mak Verlag- Gola
Ilość stron: 363

Pierwsze co rzuca się w oczy gdy biorę do ręki "Mroczne serce. Przeznaczeni" Lee Monroe, to niesamowita okładka. Jest   okryta   dziwnym   mrokiem  i  atmosferą   tajemniczości. Jednak jeden element jest tam, moim zdaniem nie potrzebny. Wilk. Dzięki temu szczegółowi wiemy czego się spodziewać i jakie paranormalne stworzenie będzie nam ciągle towarzyszyć. To chyba był błąd.
Pewnie gdyby nie to, że wygrałam ta książkę w konkursie, nigdy bym jej nie przeczytała. Jak mam być szczera odrzuca mnie tytuł. Co to ma być? "Mroczne serce", brzmi jak w jakiejś hiszpańskiej czy brazylijskiej telenoweli. Tak, po takim tytule z pewnością bym po nią nie sięgnęła. Czy miałabym czego żałować?

Główna bohaterka, czyli Jane Jonas jest praktycznie społecznym wyrzutkiem. Ma szesnaście lat, uczy się w domu, nie ma przyjaciół i nigdy nie miała chłopaka. Na domiar złego ubiera się jak "obdartus" i automatycznie stara się wszystkich od siebie odpychać.
Od pewnego czasu dziewczyna ma dziwne sny. Nie jest do końca pewna, czy to co przydarza jej się tak często jest wytworem wyobraźni czy jawą. Lunatykuję. Czasem nawet biega po lesie, a najdziwniejsze jest to, że zawsze spotyka wtedy chłopaka, którego nigdy wcześniej nie widziała, ale jest pewna, że dobrze go zna.Jej matkę coraz bardziej niepokoi zachowanie córki. Zrobiłaby wszystko aby Jane była normalna nastolatką.
Pewnego dnia, dzięki młodszej i bardzo pewnej siebie siostrzyce Dot, Jane udaje się poznać wyglądającego jak grecki bóg Evana. Jest to blondyn, ale tak inny od wszystkich... Tak  niesamowicie  pociągający,  że  nawet nie  dbająca  o  siebie  Jane  go  zapragnie.
Tylko co, jeśli chłopak ze snów zacznie ingerować w jej realne życie? Czy Jane wybierze   pozornie   normalnego Evana, czy może idealnie pasującego do niej Luke?  

Muszę przyznać, że po pierwszych piętnastu stronach  byłam bardzo rozczarowana. Język autorki (choć może to wina tłumacza) był bardzo... banalny. Nie chodzi mi tu o słownictwo, tylko to, że miałam wrażenie jakby niektóre zdania, dialogi były pisane na siłę. "Coś" mi w całym tekście nie pasowało.
Jednak dzielnie brnęłam w to dalej. Po kilkudziesięciu stronach zdziwiłam się, że tak szybko ta książkę się czyta! Nawet się nie obejrzałam gdy ją kończyłam. Nie powiem żeby jakoś wyjątkowo mnie wciągnęło. Czasem wręcz nudziła mnie ta powieść.

Lee Monroe chciała stworzyć oddzielny, paranormalny świat w którym żyją wampiry, wilkołaki i czarownice- Nissilum. Teoretycznie jej się udało. Czas inaczej tam płynął, nie było tam śmiertelników, telewizorów, samochodów, internetu, telefonów... Tak, to inny świat, ale jest to kolejna rzecz jaka wydawała mi się naciągana. Jest to wyłącznie moje zdanie, ale nie podobało mi się całe to przenoszenie do innego wymiaru (pomyśl, że chcesz tam być, a się tam znajdziesz) i cała (niby) magiczna otoczka.

Ktoś mógłby pomyśleć, że schemat "dwóch chłopaków- jedna dziewczyna" jest tak banalny, że aż nie potrzebny. Ha! Tu się można pomylić. Choć ja z początku również wyciągałam te błędne fakty, po zakończeniu muszę stwierdzić, że to posunięcie wcale nie było złe. O dziwo, dopóki bohaterowie sami nie wytłumaczyli pewnych kwestii, ja się ich nie domyśliłam (choć powinnam zrobić to wcześniej). To był zdecydowanie duży plus.
Ale czy polecam tą książkę? Hmm... Nie żałuję, iż ją przeczytałam, ale nie wniosła nic nowego do mojego życia, więc sami musicie zdecydować. :)

Moja ocena: 7/10

15 komentarzy:

  1. Miałam do niej wątpliwości po natrafiam na bardzo różne opinie, ale po twojej recenzji mam ochotę zaryzykować. Nie wiem jeszcze czy kupię, ale przeczytać się postaram ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam i widzę, że mamy podobne odczucia po lekturze:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, niby interesująca ale jednak.. Sama nie wiem. Spotykam się cały czas ze sprzecznymi opiniami. Może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka cudowna, chętnie przeczytam jak ją znajdę:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam wielką ochotę, ale skoro trochę nudzi, to raczej nie sięgnę. Ale okładki z tej serii są cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Główna bohaterka, chyba nie należy do tej grupy postaci, które lubię. Jak na taką opinię postawiłaś w sumie całkiem wysoką ocenę, więc może nie było tak źle. Trójkąty miłosne jakoś do mnie przemawiają, więc może po to sięgnę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygrałam ją dzień przed swoimi urodzinami na Qfancie :-) jeszcze czeka w kolejce, zobaczymy czy przypadnie mi do gustu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako, że ostatnio czytam tylko wyłącznie ebooki natrafiłam na ten tytuł szukając czegoś nowego. Spodobała mi się okładka. Jednak dokładnie tak jak napisałaś, ten wilk i tytuł sprawił, że moja mina się zmieniła ;]. Jak na razie nie zamierzam brać się za tą książkę. Nie znoszę, kiedy autor używa prostego języka i naciąganych światów itd. W końcu jest tyle świetnych książek, nie zamierzam marnować czasu na coś co jest przeciętne. Recenzja naprawdę przydatna ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ja w planach a także na półce, więc za niedługo się za nią zabiore :D Ciesz mnie przez to twoja pozytywna recenzja :D

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją na swojej liście, więc pewnie się za nią wezmę, chociaż trochę się przestraszyłam jak wspominałaś, że książka Cię nudziła... zobaczymy jak to dalej będzie :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się okładka;) Rozejrzę się za nią, raczej nie kupię, ale postaram się, by wpadła w moje łapki:)

    OdpowiedzUsuń
  12. I kolejny raz "Nie oceniaj książki po okładce" jest tutaj bardzo adekwatne. Bo okładka jest po prostu cudna. Szkoda, że tak jak mówisz powiela schematy. Outsiderka, obdartus... ile razy można wałkować ten temat? Ech, chciałabym, żeby pojawił się jakiś nowy nurt w literaturze popularnej, bo powoli JA, zagorzała miłośniczka fantastyki, będę miała naprawdę dość.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się, że okładka jest cudna, ale ta to jeszcze nic w porównaniu z okładką drugiej części - bajka! Strasznie chciałabym mieć taką okładkę na półce i w ogóle zapoznać się z tą książką ale nie wiem czy finansów starczy ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Trochę denerwują mnie książki, w których główna bohaterka traktuje się jak ofiarę losu, samotniczkę i tak dalej, a tu nagle bęc i staje się obiektem zainteresowań dwóch chłopaków? Coś tu nie gra... Mimo wszystko mam ochotę na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm, o tej książce słyszę różne odmienne zdania, więc nie wiem co o niej jeszcze myśleć - chyba po prostu trzeba przeczytać :D Ale cieszę się, że nie żałujesz przeczytania, bo to oznacza, że nie jest jeszcze skończonym gniotem ;)

    OdpowiedzUsuń

 
Książki- to moje życie... - Blogger Templates, - by Templates para novo blogger Displayed on lasik Singapore eye clinic.