czwartek, 2 maja 2019

Marzyciel - Laini Taylor



Autor: Laini Taylor
Tłumacz: Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 512


Często słyszę od najbliższych mi osób, że nie miewają snów. Twierdzą, że kiedy zasypiają, to po prostu zatracają się w ciemności, a jeśli nawet coś już im się przyśni, to właściwie zapominają o tym zaraz po przebudzeniu. Zastanawiałam się jak to możliwe? Przecież nasze umysły same podsyłają nam niestworzone sceny lub właśnie takie które znamy bardzo dobrze, a czasem jesteśmy zmuszeni walczyć z naszymi największymi obawami i lękami, kiedy tak trudno jest się nam ocknąć. Tytułowy Marzyciel z pewnością nie mógł narzekać na brak snów, a wręcz przeciwnie, opanował on tę sztukę do perfekcji i stał się mistrzem kreowania idealnych marzeń sennych.

Dziewczyna o niebieskiej skórze spada z nieba. Zatrzymuje się na bramie, przebita przez jeden z metalowych prętów. Jej ciało bez życia zostaje otoczone przez setkę ciem, każda z nich próbuje unieść ciało malutkimi nóżkami, ale niestety bezskutecznie....
Lazlo Strange był sierotą, spędzającym swe wczesne dzieciństwo wśród mnichów. Zbiegiem okoliczności, po kilkunastu latach Lazlo przeniósł się do Wielkiej Biblioteki w Zosmie. Tam ciężko pracował, a także rozwijał swoją największą pasję, czyli zdobywanie informacji o Niewidzialnym Mieście, które według naszego bohatera utraciło swą nazwę i w księgach, które udało mu się zdobyć, było nazywane Szlochem. Największym pragnieniem głównego bohatera staje się odnalezienie owego miasta i odkrycie wszystkich jego tajemnic. Niestety Strange nie spodziewa się, że marzenia mogą zostać ukradzione, że to nie od nas ludzi zależy, czy się one spełnią, ale od samego marzenia, bo to ono wybiera marzącego...

Tak wiele pochlebnych opinii. Tak wiele zachwytów w każdej części internetu! I ten strach.. Obawa, że mi się nie spodoba, że nie zrozumiem tego pochlebstwa w stosunku do "Marzyciela" i nie będę pasować do większości opiniotwórców. Cóż, moje obawy niestety trochę się sprawdziły.

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Laini Taylor. Po wielu recenzjach, które przeczytałam lub obejrzałam, miałam pewien obraz w głowie tego, czego mogę się spodziewać. Nie jestem w stanie nie zgodzić się, że styl Laini Taylor jest wyjątkowy. Język jakim autorka operuje i sposób budowania opisów, jest fenomenalny. Tu należą się ukłony dla tłumacza, czyli Bartosza Czartoryskiego, ponieważ wykazał się on naprawdę niesamowitym kunsztem i finezjom utrzymując magię autorki i przenosząc ją na nasz trudny język.
Mam wrażenie, że mimo iż książka, jest kierowana do młodzieży, to właśnie używany w niej język, staje się łącznikiem, który sprawia, że "Marzyciel" spodoba się również dorosłym czytelnikom. Jednakże nie mogę nie wspomnieć o tym, że przez ilość opisów, magicznych i barwnych, ale jednak bardzo zawiłych, były momenty, kiedy po prostu zaczynałam się nudzić. "Odlatywałam" w trakcie czytania, a to nie zdarza mi się prawie nigdy! Łapałam się na tym i karciłam samą siebie w myślach, za to, że nie oddaje przez to moje odbieganie myślami, w pewnym stopniu szacunku dla "Marzyciela", który przez większość czytelników jest wnoszony na książkowy piedestał.

Lazlo Strange jako główny bohater sprawuje się bardzo dobrze. Nie jest klasycznym "ideałem", którego uroda i pewny siebie charakter, bije wręcz z kart powieści. Jest wręcz przykładem na to, jak powinno tworzyć się protagonistów, abyśmy nie mieli ich dość po pięciu pierwszych rozdziałach. (Tu patrz: mój problem z polubieniem Celaeny ;)). Fascynowała mnie jego aparycja, jego skromność i ciche usposobienie. Z przyjemnością obserwowałam jego społeczny rozwój i poznawanie samego siebie.
Podobnie jest z innymi bohaterami, są oni w pełni "namacalni". Wierzymy w ich istnienie i rozumiemy działania, które podejmują, ponieważ są one tożsame z charakterami, które naszym zdaniem posiadają. Nie odczuwam żadnego zgrzytu, który często mi przeszkadza (znów moja ukochana Celaena, ehhh...), a także pragnę tego, żeby te postacie takie już zostały i przypadkiem "nie wypaczyły" się przez bieg historii. Nie mylmy z rozwojem. ;)

Fabuła jest fascynująca, tak samo jak świat wykreowany przez Lani Taylor i wreszcie zaskakujące zakończenie, które mimo że kilkanaście stron wcześniej zaczyna nam świtać w głowie, to i tak sprawia, że nie możemy w to uwierzyć i chcemy dowiedzieć się co będzie dalej.
Kolejna część, czyli "Muza Koszmarów" już czeka na mojej półce i z pewnością niedługo się za nią zabiorę, jednak z opinii krążących w internecie wiem, że akcja tam jeszcze bardziej zwalnia, a opisów jest jeszcze więcej, co mnie skutecznie zniechęca, ponieważ już w "Marzycielu" było to dla mnie problemem.

Z pewnością polecam tę książkę, chociażby po to, żeby wreszcie odbić się trochę od standardowej fantastyki, pełnej elfów i krasnoludów. Warto poznać inny świat i zachwycić się kreatywnością Laini Taylor. Zdecydowanie nie radzę jej czytać osobą, które po prostu muszą podążać za wartką akcją, bo prawdopodobnie zanudzicie się i odłożycie w połowie. Nie żałuje mojej przygody z Lazlem Strangem, nie jestem nią aż tak zachwycona jak większość blogerów, jednak czytanie jej sprawiło mi przyjemność i z pewnością sięgnę po kontynuację.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Książki- to moje życie... - Blogger Templates, - by Templates para novo blogger Displayed on lasik Singapore eye clinic.